Ewangelia „opowiadana” i doskonałość chrześcijanina

Ewangelia św. Marka została napisana w dość specyficzny sposób. Otóż, jeśli się ją czyta oryginale, czyli po grecku, to prawie wszystkie opisy zaczynają się od spójnika „Kai”. Pojawia się on zawsze wtedy, kiedy ktoś coś opowiada. Co z tego wynika? Otóż to, że ta ewangelia została napisana językiem opowiadania. Czyli w polskiej wersji brzmiałoby to tak: „A pewnego dnia …” albo „A wtedy …” albo „I znowu …”. Oznacza to, że Marek pojedyncze opowiadania, które usłyszał z ust św. Piotra połączył później w jedną całość. Czyli ewangelia Marka wyrosła z tradycji ustnej. Widać to bardzo mocno jeszcze jednym elemencie. Otóż ewangelia ta została napisana w większości w czasie, który nazywa się praesens historicum, czyli czas teraźniejszy opisujący czynności, które miały miejsce dawniej. Po polsku brzmiałoby mniej więcej tak: jakiś człowiek opowiada o wypadku drogowym, w którym uczestniczył kilka lat wcześniej; opowiada tak: „Podchodzę do rannego”, „niosę go”, „reanimuję go”. Czyli coś, co było dawno temu, opisuje w czasie teraźniejszym. Używa się tego czasu z dwóch powodów: po pierwsze, oznacza to, że to wydarzenie we mnie żyje. A po drugie, oznacza to, że to wydarzenie jest dla mnie bardzo ważne. I widać to w ewangelii św. Marka. Mianowicie w czasie teraźniejszym zostało napisane całe opowiadanie o męce Pana Jezusa. Kiedy Marek opowiada o ostatnich chwilach Jezusa, to opisuje to w czasie teraźniejszym, tak jak opowiadał o tym św. Piotr. Dlaczego? Bo dla Piotra Męka Jezusa Chrystusa była wydarzeniem najważniejszym! Wszystko, co wydarzyło się w Wielkim Tygodniu, wywarło na Piotrze niezapomniane wrażenie. Dla Piotra życie Jezusa odbywa się w cieniu krzyża.

Ewangelia Mt 5,38-48

Rozważany przez nas fragment ewangelii stanowi część Kazania na Górze, którą tworzy sześć tzw. „antytez” mających znaną nam sprzed tygodnia strukturę:

  1. Formuła wprowadzająca: „słyszeliście, że powiedziano…”
  2. Teza, która jest cytatem ze ST
  3. Antyteza – „A Ja wam powiadam…”
  4. Odniesienie Jezusa do uprzednio postawionej tezy.

Jezus wygłaszał swoją naukę w sposób podobny do tego, w jaki czynili to rabini, ale w sposób dla siebie charakterystyczny. Jezus jednak nie przytaczał interpretacji innego nauczyciela, ale sam tekst Pisma i potem nie uzasadniał swego stanowiska tylko je autorytatywnie ogłaszał. Wg św. Mateusza Jezus jest Nowym Mojżeszem – Prawodawcą. Nasz dzisiejszy fragment stanowią dwie ostatnie antytezy – piąta i szósta. Dotyczą one jednego z trudniejszych wymagań dla chrześcijanina, a mianowicie miłowania nieprzyjaciela. Spróbujmy jednak dzisiaj podejść do tematu zupełnie inaczej. Kto jest moim nieprzyjacielem?

INNY – jest to ktoś, kto zupełnie się ode mnie różni, kto nie podziela moich poglądów, z kim nie mogę osiągnąć choćby jako takiej zgody. To ktoś, z kim dzieli mnie jeszcze zupełnie inny charakter, mentalność i temperament.

WRÓG – jest to ktoś, kto jest dla mnie nieżyczliwy, stale rzuca mi wy­zwanie i występuje przeciwko mnie. To ktoś, kto mnie zawsze krytykuje. Podstawową bronią takiej osoby jest ironia, sarkazm, prowokacja, uszczypliwość, upór. Wróg nigdy niczego mi nie przebacza i niczego nie przepuszcza.

NATRĘT – jest to ktoś, kto potrafi doprowadzić każdego do rozpaczy. To osoba, która lubi zabierać innym czas, przez to, że zjawia się w najmniej odpowiedniej chwili z zupełnie błahymi sprawami. Jest to osoba pedantyczna, natarczy­wa, nachalna, nieznośna, bezczelna, niedyskretna. Jest to osoba, która nie ma najmniejszego szacunku dla mojego czasu, obowiązków, zmęczenia, dla moich poważnych zmartwień. Rozmowę często kończy słowami: „Przykro mi, że zabrałem tyle czasu opowiadaniem o moich małych sprawach…”.

SPRYCIARZ – jest to ktoś, kto jest bardzo nielojalny i kto robi przykre kawały. To osoba, która chętnie wyciąga ze mnie jakieś wyznania, aby natychmiast sprzedać je komuś innemu. Taka osoba wydaje się być miła, życzliwa, serdeczna i uśmiechnięta, ale zadaje cios w plecy – jedno mówi, co innego myśli, a jeszcze coś innego robi.

PRZEŚLADOWCA – jest to ktoś, kto świadomie szkodzi obmową, oszczerstwem, insynuacją, nieopanowaną zazdrością, kto znajduje przyjemność w upokarzaniu drugiego, kto nie pozostawi mnie w spokoju, dopóki nie doprowadzi mnie na skraj przepaści.

Takich Jezus nakazuje miłować. Czy mi się to udaje?