Ewangelia „ze słyszenia” i pokorna wiara
W trakcie poznawania ewangelii według św. Łukasza mogło się zrodzić pytanie: skąd to wszystko Łukasz wiedział?? Kiedy czytamy ewangelię wg św. Mateusza czy też św. Jana nie mamy takich wątpliwości, bo oni są, tak się domyślamy, Apostołami, którzy przy Jezusie stale przebywali. A Łukasz? Łukasz prawdopodobnie Jezusa nigdy nie widział. Pochodził z Antiochii, przyjął chrzest około pięćdziesiątego roku, a wtedy Jezusa już nie było. Skąd więc Łukasz wiedział o Jezusie? Skąd znał rozmaite szczegóły? Odpowiedź na te pytania znajdziemy na samym początku Ewangelii. Otóż rozpoczynając swoją Ewangelię Łukasz napisał tak: Wielu już starało się ułożyć opowiadanie o zdarzeniach, które się dokonały pośród nas, …
W ten sposób Łukasz wskazuje, że już przed nim byli tacy, którzy opisywali wydarzenia, których bohaterem był Jezus. W czasach Chrystusa pierwszym nośnikiem pamięci o Nim była tradycja ustna, czyli w naszym wypadku, opowiadania bezpośrednich świadków, czyli Apostołów czy też uczniów. Ale po kilku latach po zmartwychwstaniu, kiedy rozpoczęły się już pierwsze prześladowania chrześcijan, a liczba wierzących w Chrystusa zaczęła gwałtownie rosnąć, pojawił się niespodziewany problem. Okazało się, że apostołowie nie są w stanie ogarnąć swoją opieką wszystkich i dotrzeć do każdej wspólnoty. Jak przekazywać więc wiarę? Wtedy rozpoczęto dokonywać pierwszych zapisów o życiu Chrystusa, ale czyniono to bardzo powoli. Czemu? Jako że materiał piśmienniczy był bardzo drogi. Oblicza się, że gdyby chciano zapisać Ewangelię o długości takiej, jak Ewangelia św. Łukasza, to wartość pergaminu była wartością sporej osady!
W dalszej części wstępu do Ewangelii czytamy: … tak jak nam je przekazali ci, którzy od początku byli naocznymi świadkami i sługami słowa. W ten sposób Łukasz podkreśla, że od samego początku ci, którzy zapisywali Ewangelię, polegali na OSOBISTYM ŚWIADECTWIE APOSTOŁÓW ORAZ TYCH, KTÓRZY BYLI ŚWIADKAMI ŻYCIA JEZUSA. To jest bardzo ważne! Na to samo wskazują także pozostali apostołowie, np. św. Jan w swoim Pierwszym Liście pisze tak: Piszę do was o tym, co widziałem na własne oczy, co słyszałem na własne uszy, i czego dotykały nasze ręce. A więc piszę jako naoczny świadek tych zdarzeń, abyście i wy uwierzyli.
A o tym, skąd czerpał swoją wiedzę o Jezusie Łukasz – już za tydzień.
Ewangelia Łk 17,5-10
Jezus jest w drodze do Jerozolimy, gdzie się wszystko dokona. Spróbujmy więc spojrzeć na dzisiejsze Słowo w szerszym kontekście, który pomoże nam nieco inaczej zrozumieć dzisiejsze wskazania. Usłyszeliśmy już o tym, jak Jezus objawił faryzeuszom i pisarzom MIŁOSIERDZIE OJCA (rozdział 15). Następnie tłumaczył swoim uczniom, jak żyć NIM konkretnie (rozdział 16), czyli m.in. jak „radzić” sobie z bogactwem. Teraz, zanim zacznie ostatni etap drogi, pokazuje, w jaki sposób MIŁOSIERDZIE OJCA jest duszą, wnętrzem wspólnoty wierzących, zarówno w stosunkach wewnętrznych, jak i zewnętrznych.
Czytając rozdział 17 ewangelii Łukasza od początku słyszymy cztery pouczenia: dwa skierowane do uczniów (od wersetu 1) i dwa do apostołów (od wersetu 5).
Najpierw czytamy o zgorszeniu. Bóg nie może nie dopuścić go, ponieważ szanuje naszą wolność i nas kocha. Zgorszenie jest bardzo poważną winą, gdyż prowadzi brata do złego. Mimo to …. jest także miejscem największego MIŁOSIERDZIA.
Następnie czytamy o braterskim upomnieniu, które pomaga bratu wyjść z grzechu. Wiemy doskonale, że wspólnota uczniów nie jest grupą osób idealnych i nieskalanych, która jest zamknięta dla grzeszników. Wiemy, że może zgrzeszyć i rzeczywiście grzeszy. Wydawać by się mogło, że bezwarunkowa gotowość przyjęcia drugiego, o której czytaliśmy w rozdziale 15 sprzeciwia się braterskiemu upomnieniu. Ale tak nie jest. Godzi bowiem PEŁNĄ MIŁOŚĆ ZE SZCZERĄ PRAWDĄ. Wszak celem jest … nawróceniu brata.
Kolejne wskazania to już te, które Jezus kieruje tylko do Apostołów (wcześniejsze kierowane były do wszystkich uczniów). Najpierw Jezus odpowiada na pytanie o zwiększenie wiary. Ponownie spróbujmy odczytać ją przez pryzmat MIŁOSIERDZIA OJCA. Umocnienie naszej wiary, jej przymnożenie polega ona na doświadczeniu miłosierdzia Bożego, które prowadzi do miłowania grzesznego brata, tak jak sami zostaliśmy umiłowani jako pierwsi. To właśnie doświadczenie jest źródłem nowego życia.
I ostatnie wskazanie z dzisiejszej ewangelii dotyczy bezinteresowności posługiwania apostolskiego. Odczytując je w kontekście MIŁOSIERDZIA OJCA możemy dostrzec, że bezinteresowność, która jest podstawową oznaką miłości, jest znakiem rozpoznawczym tych wszystkich, którzy idą za Jezusem. Czemu? Bo to ta cecha sprawia, że stajemy się jak On niewolnikami z miłości. To najwyższy stopień wolności, która upodabnia nas do Boga.