„Słowo” Jana i droga Kościoła

Jan pisząc Ewangelią miał za zadanie głosić Jezusa jako Boga i głosić Jezusa jako człowieka. Uczynił to w ten sposób, że na początku Ewangelii napisał wspaniały hymn, który nawiązuje do samego początku Pisma Świętego. W pierwszych słowach wyrażając tajemnicę Jezusa Jan napisał tak: „Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga i Bogiem było Słowo”.

Całe doświadczenie Jezusa zostało nazwane SŁOWO, które po grecku znamy jakoLOGOS. W Starym Testamencie oznaczało ono SŁOWO, które pochodzi od Boga. Kiedy sięgniemy do Księgi Rodzaju, to na początku opowiadania o stworzeniu świata i człowieka czytamy: „Na początku stworzył Bóg niebo i ziemię… A potem Bóg rzekł …”. Otóż SŁOWO Boga to jest stwórcze SŁOWO, bo ono sprawia to, czego dotyczy – kiedy Bóg mówi, to się dzieje. I już w czasach Starego Testamentu istniała intuicja, że to Słowo wypowiedziane przez Boga jest to jakby część samej Bożej istoty.

I św. Jan, nawiązując do początku stworzenia, napisał „Na początku było Słowo”. To tak, jakby Jan chciał powiedzieć: „Nowość Jezusa Chrystusa, życie Jezusa Chrystusa, wejście Jezusa Chrystusa w świat można porównać tylko do Nowego Stworzenia. Przez Jezusa Chrystusa, dzięki Jezusowi Bóg jakby stworzył świat na nowo. Dlatego, że odnowił wejście Słowa, wejście Boga samego w dzieje ludzkości ma taki sam skutek, jak gdyby Bóg stworzył świat od nowa”. I to jest genialna intuicja Jana. Bo kiedy nie można w słowach wyrazić tego, co niewyrażalne, kiedy nie można obrazem przedstawić Tego, który jest nie do przedstawienia, to Jan czyni nawiązanie do samych początków Stworzenia. Można by powiedzieć tak: rozdział pierwszy Księgi Rodzaju to hymn o Stworzeniu, a rozdział pierwszy Ewangelii św. Jana to hymn o Zbawieniu.

Droga Kościoła J 20,19-23

Kilka słów do Ewangelii:

– W ewangelii mamy do czynienia z dwoma scenami. W pierwszej scenie akcent położony jest na ROZPOZNANIE Zmar­twychwstałego. W drugiej – na MISJĘ, którą otrzymują uczniowie. W obu scenach w centrum znajduje się postać Jezusa i Jego inicjatywa: to On ukazuje się, pokazuje znaki męki, udziela pokoju, pokazuje blizny, zleca misję, daje Ducha i udziela mocy odpuszcza­nia grzechów.

– fobia – przychodzący Jezus za­staje przyjaciół zabarykadowanych w domu i sku­pionych na przeżywaniu swojego rozczarowania. Ci, którzy zostali zdruzgotani przez ciężar tragedii, jaką przeżyli w ostatnich dniach, zostaną postawieni na nogi i „wyposażeni” w moc, która pozwoli im zmiażdżyć potęgę grzechu.

– „Daję wam pokój” to tak naprawdę „Zabieram wam pokój”. Dlaczego? Zesłanie Ducha Świętego to święto Kościoła, który ma przestać odczuwać strach i zerwać z bezowoc­nym opłakiwaniem przeszłości. Bo Kościół, który rodzi się z mocy Ducha, nie może stać na boku. Nie powinien też narzekać, że nie zwraca się nań uwagi, że prze­szkadza się mu w działaniu.

– Tchnienie – ten czasownik nie pojawia się w żadnym innym miej­scu Nowego Testamentu. W Biblii greckiej czasownik ten użyty jest w dwóch miejscach. W opisie stworzenia Adama (Rdz 2,7), drugi – w wizji wysuszonych kości, które zostają przywrócone do życia (Ez 37,9). Czyli zesłanie Ducha Święte­go odsyła przede wszystkim do szóstego dnia stworzenia, a Ezechiel wprowadza dodatkowy ele­ment do jego zrozumienia słowa „tchnienie”: odrodzenie, „zmartwychwstanie”.

– Droga Kościoła ma być podobna do drogi uczniów, czyli prowadzić od strachu do wiary, od lęku do odwagi. Jeśli Kościół idzie w przeciwnym kierunku, to oznacza, że zagubił ślady Zmartwychwstałego.

Czy my, jako Kościół, zgubiliśmy drogę, czy nie?