Sakrament Krwi i trudne życie chrześci… proroka

W ewangelii Jana poza sakramentem chrztu jest bardzo mocno zaznaczony jeszcze jeden sakrament. Mianowicie, kiedy Jezus dokonał cudownego rozmnożenia chleba i ryb, na drugi dzień po tym wydarzeniu wygłosił mowę o prawdziwym pokarmie (J 6). I mówił do Żydów słowa, które ich zszokowały: „Ja jestem chlebem życia. Ojcowie wasi jedni mannę na pustyni i pomarli. To jest chleb, który z nieba zstępuje. Kto go spożywa, nie umrze. Ja jestem Chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten Chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja mu dam, jest Ciało moje na życie świata”. W tym momencie Jezus zapowiedział owoce krwawej ofiary ze swojego życia, a tym samym zapowiedział Eucharystię. Tego Żydzi nie zrozumieli (i trudno im się dziwić) i powstało wśród nich rozdwojenie. Natomiast samo ustanowienie Eucharystii spełniło się w Wieczerniku, tuż przed męką Jezusa. Ale że Eucharystia to Sakrament Krwi, czyli Sakrament Ciała i Krwi Zbawiciela widać bardzo wyraźnie w scenie na Golgocie, kiedy Jezus został powieszony na krzyżu. Wtedy, po śmierci, przebito Jego bok i z niego wypłynęły krew i woda. Ta rzeczywistość wypłynięcia krwi i wody z boku Jezusa stanowi jednocześnie wskazanie na sakramentalny wymiar Jezusowego życia i na sakramentalny wymiar życia chrześcijanina. Jest to potwierdzenie, że zbawcza wartość chrztu i zbawcza wartość Eucharystii pochodzi z krzyża. To właśnie krzyż Jezusa sprawił, że sakrament wody staje się sakramentem odrodzenia a sakrament wina staje się sakramentem Krwi Pańskiej. Czyli całe życie Jezusa na krzyżu znalazło swoje wyjaśnienie. W świetle krzyża i w świetle tego, co się na krzyżu wydarzyło, trzeba patrzeć na wszystko to, kim był Jezus, ale także w tym świetle trzeba przeżywać Jezusa. Jezus jako Bóg prawdziwy żyje w każdym pokoleniu i mamy do Niego dostęp przez sakramenty święte. A wśród sakramentów świętych dwa są najważniejsze: sakrament odrodzenia i sakrament życia, czyli chrzest i Eucharystia. Dlatego właśnie Ewangelia Jana tak mocno ukazuje, gdzie ci, którzy nie widzieli Jezusa i nigdy Go nie zobaczą, mogą Go doświadczyć, gdzie mogą Go spotkać, gdzie mogą Go przeżywać. Już nie na drogach Galilei czy też Judei, tylko w sakramentach świętych. To właśnie w sakramencie chrztu i w sakramencie Eucharystii jest obecny Jezus.

Trudne życie chrześci… proroka Jr 20,10-13

Zachęcam dzisiaj do sięgnięcia, wyjątkowo, do pierwszego czytania. Przyglądając się całej działalności prorockiej Jeremiasza, na pierwszy rzut oka wydaje się, że ten prorok ma tzw. „trudny charakter”, bo szerzy defetyzm i to, że „Bóg zapowiada nieszczęście”. Ale patrząc szerzej dowiadujemy się, że postępowanie Jeremiasza wynika z wierności Bogu i z konsekwentnego przekazywania pochodzących od Boga wiadomości, czasem trudnych. A wiemy, że takich ludzi się nie lubi, bo zwyczajnie burzą wygodny święty spokój i złudne nadzieje. Dlatego prześladowano proroka i próbowano go upokorzyć i zabić. A Jeremiasz będąc wiernym Bogu przeżywał trudne chwile.

Myślę, że to uczucia i przeżycia bardzo bliskie chrześcijanom w dzisiejszym świecie, w którym zmagają się z wiernością w wierze. Jakie najczęściej popełniają błędy? Może spośród wielu wymieńmy trzy:

– Traktują wiarę wybiórczo.

– Boją się, że wyznają wiarę i żyjąc nią mogą wiele stracić.

– Wstydzą się przyznać do wiary.

Jakie odpowiedzi daje Jeremiasz?

– NIE JESTEŚ SAM – Jeremiasz w sytuacji, którą przeżywa, widzi Boga, który zaangażował się w walkę po jego stronie: „Pan jest przy mnie jako potężny mocarz” (Jer 20,12).

– LĘK TEŻ MA SENS – prorok interpretuje całą sytuację, w której się znalazł, jako swego rodzaju próbę, jako doświadczenie, w którym Bóg spogląda w głębie jego osoby, bada jego serce: „Panie Zastępów, Ty, który doświadczasz sprawiedliwego, patrzysz na nerki i serce”.

– POWIERZ SIĘ PANU – Jeremiasz powierza Panu swoją sprawę, ona przestaje być tylko jego ciężarem: „Tobie bowiem powierzyłem swą sprawę” (Jer 20,12).

– MODLITWA DZIĘKCZYNIENIA – prorok zadaje śmiertelny cios strachowi wznosząc jeszcze przed rozstrzygnięciem swej sprawy modlitwę dziękczynienia: „Śpiewajcie Panu, wysławiajcie Pana! Uratował bowiem życie ubogiego z ręki złoczyńców” (Jer 20,13).

Czy taka może być i moją droga w trudnościach wierności wierze i Bogu?